Konferencja LAMOST-Kepler, Pekin 2014
Dzień czwarty
Phew :]
Zacznę od najważniejszego: wykład wygłoszony! Mogę chyba odtrąbić sukces, bo uśpiłem tylko dwie osoby (chociaż Peter był bliski kiwnięcia głową o stół). W życiu nie robiłem wystąpienia w takich warunkach. Niby działa klimatyzacja, ale w pomieszczeniu jest 30 stopni i kompletny brak przewiewu. Na szczęście jako prezenter stałem w bardziej zacienionym miejscu, wiec wierzę, że nie było widać tych strumyczków cieknących mi z czoła. Trochę się martwiłem, że jako jedyny obserwator układów zaćmieniowych, który daje wykład, będę odstawiony przez asterosejsmologów i referat będzie porażką w kontekście projektu LAMOST-Kepler. Jak się okazało, martwiłem się zupełnie niesłusznie. Po referacie pojawiło się nawet kilka pytań. Jak już się z nimi rozprawiłem ("dac e wery intersting kłeszczon", etc.), wszyscy odetchnęliśmy z ulgą, bowiem mój referat był ostatnią przeszkodą dzielącą nas od obiadu.
Korzystając z przerwy obiadowej pierwszy raz wyściubiłem nos poza hotel. Cała wioska Xiedao wydaje się być wielkim kurortem dla zestresowanych pracowników biurowych. Są mosty linowe, są kąpieliska, są stawy rybne (masa wędkarzy!), jest nawet ściana z wodospadami oraz wielkie pole lotosów. W samym środku jest centrum konferencyjne z hotelem. Obok stoi jeszcze ośrodek wystawienniczy. Piękna sprawa.
Wieczorem, po referatach, wreszcie była okazja, żebym z lekkim sercem mógł sobie siąść w barze z paroma innymi uczestnikami zjazdu. Dobrze było wypłukać z siebie smak kaczych skrzydełek na słodko w cynamonie. Nie ma szans, żeby ktoś mnie przekonał do miesa na słodko. Z cynamonem. Nie ma opcji. Nie. Tak naprawdę, dziś był ostatni pełny dzień workshopu. Jutro zaplanowane są tylko dwa dłuższe wykłady oraz seria dyskusji trwających aż do obiadu. Dziś mieliśmy więc ostatnią okazję żeby sobie siąść we większym gronie i pogadać nieformalnie.
Trzeba się zdrzemnąć przed jutrzejnym dniem. I spakować. To będzie wyzwanie równie trudne jak dzisiejsza prezentacja...