Bartek Debski homepage:
Ułan Bator 2014

Epilog



Pobudka nastąpiła zgodnie z planem. Czułem się jak młody bóg. Cztery godziny snu w najbardziej obleśnym hotelu mojego życia naładowały mnie taką energią, jakiej sobie nie wyobrażałem. W pełni sił i bez pozostałości strucia ogarnąłem swoje rzeczy szybko się przepakowując, po czym sprawnie przetransportowałem się na lotnisko. Taksówka dowiozła mnie na parking, ale to nie był już żaden problem, bo już dobrze kojarzyłem co jest gdzie na lonisku. W trymiga przeszedłem odprawę i znalazłem się w strefie bezcłowej. Rozsiadłem się w jakiejś restauracji, zamówiłem śniadanie, poczytałem gazetę i już na spokojnie przespacerowałem się do samolotu. Podczas lotu poznałem, przez czysty przypadek, studenta astronomii z uniwersytetu w Pekinie (!), który leciał na szkolenie do Niemiec (z międzylądowaniem w Warszawie, dziwne). W Polsce byłem już przed 13:00. Od razu przesiadłem się do kolejnego samolotu i po kolejnych 40 minutach byłem w Krakowie.

Tak oto wyglądała moja pierwsza podróż do Azji. Dwadzieścia dwa dni. Bardzo dużo nowości, bardzo dużo doświadczeń, bardzo dużo życiowych lekcji. Z wielką przyjemnością kiedyś tam wrócę. Ogarnianie zdjęć będzie trudne, ale pewnie w końcu to zrobię. Jestem bardzo zadowolony z tego, że prowadziłem codziennie dziennik. Będę mógł wracać myślami do swoich perypetii ;).

Pobyt w Krakowie nie był długi. Już 12 godzin po przylocie wsiadłem do autokaru, którym wybrałem się na kolejną konferencję. Tym razem wyjazd był tylko za miedzę, na Czechy.

Przez Azję mam chrapkę na następne wyprawy. Kto wie, może niebawem będzie okazja na spisywanie kolejnych notatów...?