Konferencja Ułan Bator - dzień szósty
Eskapady do Azji dzień dziewiętnasty
Dyrektor z gitarą byłby dla mnie parą
Ostatni dzień konferencji. Przespałem większość dnia wybierając się tylko na jedną sesję referatową. Wczorajsze buce musiały mi zaszkodzić, chyba się strułem. A może to kulminacja przeziębienia? Kto wie, może to grypa trzydniówka. W każdym razie, nic nie jadłem, nic nie robiłem, aż do wieczora. O 17:15 wyruszyłem wraz z większością ludzi do Obserwatorium Khurel Togoot, w którym miała się odbyć część pożegnalna naszej konferencji. Po drodze zawinęliśmy do nowootwartego planetarium, gdzie wygłoszony został referat podsumowujący. Do Obserwatorium znajdującego się za miastem prowadziła droga niesamowicie wyboista, dziurawa i zorana kanałami. Jakoś dojechaliśmy!
Na miejscu czekał nas nie tylko grill. Kiedy już każdy siorbnął wina lub golnął piwo, na scenę wkroczył pracownik Obserwatorium (asterosejsmolog) i zaczął grać na tradycyjnym mongolskim instrumencie (całkiem nieźle mu to szło). Po nim do beatboxu z kasety zaczęła tańczyć sekretarka Obserwatorium próbując ruszać się w rytm tradycji mongolskich. Następnie druga sekretarka wraz z bibliotekarką zagrały nam na cymbałach i lirze jedną z mongolskich melodii. W przerwie nastąpił moment na faktyczną sztukę, gdzie wygibasy zaprezentowała profesjonalna wygibaska. Gwoździem programu był dyrektor Obserwatorium Khurel Togoot, który do mikrofonu w akompaniamencie organów (jak na weselu) zaczął grać na gitarze i śpiewać mongolskie pop-piosenki. Zaśpiewał cztery szybkie kawałki, zgarnął wielkie brawa, po czym rozpadał się deszcz i zebraliśmy się do autobusów do miasta. Rewelacyjna atmosfera! Najlepsza konferencja w moim krótkim życiu!